sobota, 10 listopada 2012

rozdział dziewiąty

Gdy wyszliśmy z kina po seansie spotkaliśmy się razem z Sylwkiem i Marleną po czym we czwórkę, a można liczyć nawet i piątkę, bo Bartek nadal szwendał się za nami, poszliśmy do kawiarni. Chłopcy zamówili sobie kawę, a ja z Marleną po czekoladzie. Chłopcy zapłacili za nas, a ja głupio się czułam. Krystian zapłacił za mój bilet w kinie i teraz jeszcze tutaj, a gdy zaczęłam się upierać, że nie i jak mu się odwdzięczę to wskazał na swój policzek, co od razu wykonałam, spoglądając na Bartka. Czemu to robiłam? Sama nie wiem. Po prostu, tak samo z siebie. Poznałam trochę bardziej Marlenę, ale to i tak nie znaczy, że w domu nie wypytam o nią Sylwka. Po drodze z kina pierwszą osobą, która mieszkała najbliżej była dziewczyna mojego brata. Pożegnała się z nim pocałunkiem, a z nami pożegnała się rzucając:
- Cześć. - ale ja jeszcze podeszłam do niej i musnęłam ją w policzek i z uśmiechem poszła do domu
- A teraz moje pytanie. Krystian czy Ty o czymś wiedziałeś?
- No coś wspominał, że jakaś dziewczyna mu się podoba, ale nic więcej.
- Czyli dowiaduje się jako ostatnia. Dzięki wam obojgu. - 'oburzona' odeszłam od nich, ale zaraz pojawili się obok mnie
- No nie fochaj się. - odezwał się Krystian
- Spadaj.
- Moniś no... - odezwał się i Sylwek
- A Ty spadaj podwójnie. - odparłam
- Monika, bo jak zaraz...
- No co? - przystanęłam i spojrzałam na brata
- Wiem gdzie mam największe łaskotki... - uśmiechnął się łobuzersko
- Nie! - wrzasnęłam i zaczęłam biec, a po chwili wpadłam do parku mając nadzieję, że ich zgubię, ale nie udało mi się
Zaraz pojawili się obok mnie i wylądowałam na trawie, gdzie oboje zaczęli mnie łaskotać. Dla nich nic nie znaczyło, że ja byłam sama, a Ci we dwójkę znęcali się nade mną. Żadne moje prośby nie poskutkowały i łaskotali mnie dobre pięć minut. Gdy przestali rozejrzałam się wokół i natknęłam się wzrokiem na Bartka. Spojrzałam na dwóch katów, a Sylwek wciąż siedział na mnie okrakiem. Ciężko dyszałam od tego ciągłego śmiania.
- Sapiesz jakbyś uprawiała przed chwilą dziki seks. - zaśmiał się mój braciszek, a ja przyciągnęłam go do siebie za koszulkę
- Debil! - walnęłam go w czoło i zepchnęłam go z siebie
Śmiejąc się, w końcu wstaliśmy z ziemi i ruszyliśmy do domów. Rozdzieliśmy się przy wyjściu z parku i ja z Sylwkiem skierowałam do naszego bloku. Po drodze wypytywałam go o Marlenę i wszyściutko ładnie mi wyśpiewał. Było już około godziny dwudziestej pierwszej, ale weszłam jeszcze na chwilę na facebooka. Uzależniłam się od kilku rzeczy przez ostatnie dni... Weszłam na jego profil i przejrzałam go. Miałam go w znajomych i mogłam zobaczyć kilka informacji więcej. Gdy dowiedziałam się o nim kilku rzeczy, weszłam w znajomych mojego brata. Znalazłam Marlenę, którą od razu zaprosiłam. Jako, że akurat była dostępna od razu przyjęła moje zaproszenie. Zjawiła się także podświetlona poczta. Moja pierwsza myśl to, że Bartek zdecydował się do mnie odezwać. Jak najszybciej weszłam, ale cóż. To była wiadomość od Dawida. Przeszłam na czat i zaczęliśmy pisać. W końcu zrobiłam się śpiąca i zaczęłam ziewać, więc pożegnał się z przyjacielem i na tablicy napisałam:
Po miło spędzonym dniu z @Marlena Bednarczyk, @Sylwester Witkowski, @Krystian Karczewski (...) czas udać się spać. Dziękuje <3
Dodając ten wpis, wyłączyłam komputer i udałam się spać...


MÓWIĘ TAK OCHRONIARZOWI BARTKOWI GAWRYSZEWSKIEMU <3
ja bym takim nie pogardziła, choć to prawda. jest to dziwne xd