sobota, 20 lipca 2013

rozdział szesnasty

Sylwek namarudził się, nagadał na niego i że na pewno jest zły, zależy mu tylko na seksie. Nie zna go, a ocenia. Gdy się w końcu uspokoił Diana stała przy oknie i widziałam, że zobaczyła coś co ją zaskoczyło. Podeszłam do niej i spojrzałam na to.
- Monia, bo ja zapomniałam. Wczoraj dzwonił kilka razy i ja odebrałam. Dowiedział się, że nie ma Twoich rodziców i powiedział, że wpadnie. - szepnęła przerażona
- Cholera jasna! - tyle wydobyło się z moich ust i pobiegłam do pokoju
Ściągnęłam z siebie sukienkę, której nie zdążyłam jeszcze zdjąć, naciągnęłam szorty i złapałam jakąś koszulkę, po czym wybiegłam i skierowałam się do drzwi, nakładając naprędce buty.
- Wychodzę! - oznajmiłam i wybiegłam z mieszkania
Na dole spotkałam Bartka, a zaskoczył go mój widok. Wpiłam się w jego usta.
- Nie powiem, miłe przywitanie. - uśmiechnął się
- Chodź na spacer. - pociągnęłam go za dłoń
- A nie masz kaca? - spytał, podążając za mną
- Mam, dlatego kupię sobie jakąś wodę, a świeże powietrze dobrze mi zrobi.
Poszliśmy do sklepu, a poprosiłam jedynie o wodę. Sięgnęłam do tylnej kieszeni, gdzie zawsze trzymałam swój portfel, ale z tego wszystkiego zapomniałam go wziąć. Z odsieczą przyszedł mi Bartek i zapłacił za nią.
- Dziękuje. - dałam mu szybkiego całusa, na co uśmiechnęliśmy się do siebie
Mieliśmy zamiar się przejść, ale po krótkim spacerze już przestałam mieć na to ochotę, więc zaciągnęłam Bartka na ławkę. Poprosiłam go o przytulenie, co zrobił od razu, pytając czy coś się stało. Nie chciałam mu mówić o Sylwku i naszej dzisiejszej awanturze, ale ciągle mnie o to męczył. W końcu stwierdziłam, że mu powiem, gdy zadzwonił jego telefon. Zaraz podał mi telefon, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
- Do mnie? - pokiwał głową, a ja spojrzałam na ekran
- Wiesz, nie za bardzo mam ochotę z tobą rozmawiać. - chciałam się rozłączyć, ale ten na mnie krzyknął
- Nawet nie próbuj gówniaro! - wkurzona wstałam z ławki i odeszłam od Bartka
- Kurwa, człowieku! O co ci chodzi?! To jest moje życie i moja sprawa! Nie będziesz mi mówił z kim mam się spotykać, a z kim nie!
- W tej chwili wracasz do domu albo dzwonie do rodziców.
- Chyba sobie żartujesz!
- Twoja decyzja.
Prawie rzuciłam telefonem, ale wtedy sobie przypomniałam, że to nie mój. Odwróciłam się z zamiarem powrócenia do Bartka, ale on stał za mną. Jestem pewna, że domyślił się o co pokłóciłam się z bratem. Widziałam to w jego oczach.
- Ty też sądzisz, że chodzi mi tylko o jedno? - totalnie mnie wmurowało, skąd taka myśl?!
- Gdyby tak było, już dawno mnie by tu nie było. - od razu przytuliłam się do niego, jednak zepsuł tą chwilę mówiąc, że muszę wracać. Nie chciałam się z nim rozstawać, ale musiałam. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek, a potem rozeszliśmy się.
Im bliżej domu tym bardziej wściekła byłam na Sylwka. Miałam ochotę go rozszarpać. Przed otworzeniem drzwi wzięłam kilka głębokim oddechów i weszłam na środka. Gdy Sylwek na mnie spojrzał, nie wiem czemu, ale na niego naskoczyłam. Chciałam zaoszczędzić awantury, ale nic z tego nie wyszło. Nakrzyczałam na niego, że udaje takiego dobrego brata, ale pozwolił mi się wczoraj w taki sposób upić. Rodzice myślą, że jest taki porządny, ale w wieku 12 lat piłam już alkohol z własnym bratem. Wielki porządny obywatel tego świata ma zamiar teraz mnie pilnować i bać się o moją cnotę jak już dawno ktoś na jakieś imprezie mógł mi coś zrobić jak byłam młoda i pod wpływem. Od zawsze w naszym domu przewijało się pełno chłopaków i czasami naprawdę się bałam, że któryś wejdzie do mojego pokoju i coś mi zrobi. Nie chciałam kablować na brata, poza tym on nadal jest cudownym synkiem. Z hukiem weszłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Podstawiłam pod klamkę krzesło, żeby nikt nie wszedł do środka po czym przywaliłam pięścią w drzwi. Osunęłam się po drzwiach i zaczęłam cicho łkać...

Heej, pamiętacie mnie jeszcze?

wtorek, 9 kwietnia 2013

rozdział piętnasty

Bartek uparł się, żeby odprowadził mnie do domu, a więc nie udało mi się zaciągnięcie go razem ze mną do jego mieszkania. Ja coś wymyślę, żeby się do niego tam wbić. Zanim się ode mnie 'odkleił' minęło sporo czasu, a gdy miał odchodzić to jeszcze wrócił po buziaka.
- No przestań! - zaśmiałam się, gdy wrócił po raz dziesiąty?
- Chętnie bym tu został z Tobą do końca świata. - szepnął
- Stojąc pod moją klatką i się całując? - spytałam rozbawiona
- Wszędzie, byle z Tobą. - uśmiechnęłam się na jego słowa i teraz ja go pocałowałam
- Idę już, głupku. - odwróciłam i postawiłam jedynie krok, ale Bartek przyciągnął mnie jeszcze do siebie i musnął szybko w usta
- Ja też. - wyszczerzył się i zniknął z mojego pola widzenia
- Wariat. - powiedziałam sama do siebie i weszłam na klatkę
Od razu od wejścia zauważyłam szwendających się rodziców, więc zapowiada się ich wyjazd. Uwielbiam to po prostu. Jak zwykle prosili Sylwka, aby się mną opiekował, ale ciekawe co by zrobili wiedząc, że tu zazwyczaj zawsze są imprezy, gdy tylko będą poza miastem.
- Chłopaki, nocują, co nie? - spytałam po wyjściu rodziców
- Rzecz jasna. Już poinformowani.
- To ja po Diankę zadzwonię. Wybieramy się do Euforii?
- Dobra.
- To ja do wszystkich napiszę. - wskoczyłam na kanapę i zaczęłam bazgrać smsy

Godzina dziewiętnasta czterdzieści jeden wsiadamy do autobusu, który ma zawieść nas do klubu. Chłopaki siadają na poczwórnych siedzeniach, a ja z Dianą na podwójnych i przyjaciółka wyciąga ze mnie jak to jest mi z Bartkiem. Przez całą opowieść uśmiech usadowił mi się na ustach, ale gdy dotarliśmy na miejsce zajęłam się zabawą. Na dobry początek i rozluźnienie skierowałam się do baru, aby napić się jakiegoś drinka. Zauważyłam znajomego barmana i podążyłam do niego.
- No cześć. - uśmiechnął się do mnie - Co Ci zrobić? - na szczęście był wyluzowany i bez problemu sprzedawał mi alkohol
- Liczę na Ciebie. - odwrócił się, pomieszał kilka składników i za chwilę stał przede mną zielonkawy płyn
- A mogę wiedzieć co to jest? - spytałam rozbawiona oglądając przygotowany przez Maćka napój
- Spróbuj. - poruszył brwiami, a ja upiłam łyk wpatrując mu się w oczy
- Mmm... - oblizałam usta językiem - Dobre. - uśmiechnął się na moje słowa
- I mocne, ale wiem, że masz mocną głowę. - zaśmialiśmy się oboje
Gdy piłam swojego drinka, cały czas rozmawiałam z nim, a on obsługiwał klientów. Większość po zakupionym trunku odchodziła, a ja zostałam tam, ponieważ gdy przyszliśmy nie było żadnego wolnego stolika i cóż, trudno. Podziękowałam za rozmowę, jak i za fajnego drinka, a potem postawiłam swoje pierwsze kroki na parkiecie. Od razu zostałam porwana przez kogoś do tańca. Spojrzałam na tą osobę, którą okazał się Adrian. Uśmiechnęłam się w jego stronę i poddałam się rytmom muzyki.

~~kilka godzin później

- Wiecie, Monika się porządnie upiła. Lepiej, żeby wróciła już do domu. - odezwał się Adrian do Sylwka i Krystiana
- Monika. - zajęczał brat dziewczyny i chciał ją przejąć z ramienia kolegi
- Jeśli chcesz to ja mogę z nią wrócić. I tak wymordowała mnie dzisiaj, sądząc, że jestem jakimś Bartkiem i nie odstępując na krok. - odparł rozbawiony dzisiejszy 'Bartek'
- Bartek? - zdziwili się oboje koledzy
- Stwierdzam, że jej chłopak, ale nie wiem.
- Jesteś pewny, że nie chcesz zostać? - spytał dla pewności Sylwek, aby nie popsuć wieczoru koledze
- Spoko. Mówiłem już. - odebrał od niego klucze i wyprowadził pijaną dziewczynę z klubu
- Gdzie idziemy? - spytała Monika
- Do domu, mała.
- Ej! Nie moja wina, że Ty taki wielki jesteś! - oburzyła się dziewczyna
- Dobra, młoda Ty naprawdę przesadziłaś dziś z alkoholem. - powiedział, śmiejąc się chłopak
- Teraz wypominasz mi mój wiek? No dzięki. To tylko kilkanaście lat.
- Ja nie wiem co Ty piłaś, ale trzeba będzie pogadać z Maćkiem, żeby Ci więcej tego nie dał.
- Dobre to było. - uśmiechnęła się dziewczyna

Obudziłam się wtulona w Adriana. Co tu się działo w ogóle? Kiedy tylko otworzyłam oczy poczułam ogromny ból głowy, a w gardle miałam żar pustyni. Poruszyłam się nieznacznie, starając się ogarnąć co dzieje się wokół. Po pierwsze przejechałam dłońmi po swoim ciele, ale uspokoiłam się, gdy poczułam na sobie sukienkę. Mógł mnie ktoś przebrać, ale dobra, niech będzie. Poczułam, że kolega leżący przy mnie się poruszył.
- Adrian, błagam wody. - wychrypiałam w jego stronę
- Ok, już. - przeszedł nade mną i skierował się do kuchni, a zaraz przyłożył szklankę do moich ust i napoił
- Dziękuje. A teraz powiedz mi co robiliśmy razem  w łóżku?
- Nie pamiętasz? Wczoraj odkąd alkohol rzucił Ci się na mózg, zaczęłaś nazywać mnie Bartkiem, a potem nie chciałaś puścić. - zajęczałam
- Spoko, nic złego nie zrobiłaś. Nie dobierałaś, nie całowałaś. - spojrzałam na niego zaskoczona - Domyślam się, że ten Bartek to Twój chłopak. - uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło, ale zaraz pożałowałam tego
- Cholera. - syknęłam, a głowa znów dała o sobie znaki
Powoli udałam się do kuchni, aby znaleźć jakieś tabletki, a tam zastałam jedzące śniadanie pozostałe osoby, który były z nami wczoraj w klubie. Zaczęli się śmiać zapewne z mojego wyglądu, ale dobrałam się do szafki z lekami i miałam łyknąć tabletkę, którą miałam na dłoni, ale została mi ona zabrana.
- Najpierw coś zjedź, nie na pusty żołądek. - to Diana zabrała mi tabletkę
- Zaraz zjem, oddaj. - chciałam zabrać je tabletkę, ale nic z tego
- Nie, jedź. - podała mi kanapkę, ale zjadłam ją szybko, aby dostać tabletkę
- Teraz słucham kim jest Bartek? - odezwał się Sylwek, gdy połknęłam lek, który miał mi pomóc z bólem głowy
- Młoda, domyślam się, że chłopak, bo inaczej byś się tak nie zachowywała. Powiedz coś o nim i czemu ja nim o nim nie wiem? - wypytywał mój brat
- A ja o Marlenie to wiedziałam?
- Mścisz się?
- Nie! - odparłam, ale przecież nie chodziło o to, bałam się jak zareaguje na jego wiek
- No to powiedz coś o nim. Ile ma lat, chodził z Tobą do szkoły czy chodzi do tej co będziesz?
- Nie.
- No to ile ma lat? Skąd się znacie?
- Z autobusu. - powiedziałam, a Diana zaczęła się śmiać
- Spadaj. - wystawiłam w jej stronę język
- Powiesz w końcu ile ma lat? - spytał zniecierpliwiony
- Jest starszy. - odparłam popijając wodę
- O ile?
- O kilka lat.
- Monika! - krzyknął, a ja aż się skrzywiłam
- No o dziewięć lat. - szepnęłam
- Ile?! - krzyknęli wszyscy zebrani w kuchni
- Czy Cię pogięło dziewczyno?! - wrzasnął Sylwek
- Diana, Ty o tym wiedziałaś? - spytał ją
- No, że ma tyle lat to nie, ale znam go i naprawdę jest spoko facetem. - zaczęła mnie bronić Diana

Wiem, że to wszystko zaniedbuje. Ale ostatnio mam problemy z weną :( Za dużo blogów prowadzę :) Przepraszam Was <3





Mam dziś dobry dzień <3 Autograf od Zbyszka, koszulka Okocim i mi się na niej podpisał *.*
Mogę być na tej reklamie XD Fajnie było :)

piątek, 15 marca 2013

rozdział czternasty

Z Bartkiem umówiłam się w niedziele na wspólne oglądanie meczu i dopingowanie reszty przed ekranem. Mieliśmy spotkać się godzinę wcześniej i spędzić trochę czasu sami, bo ogólnie mecz będziemy oglądać u Marcina. Jestem bardzo ciekawa jak to wyjdzie z dwoma siatkarzami. Ja będę przeżywać to bardziej, gdy jednak oni? W końcu Marcin był w reprze i zna większość ekipy. Zapowiada się ciekawie.
- Hej. - uśmiechnął się do mnie, a ja wspięłam się na palce i pocałowałam go
- No hej. - także ukazałam swoje ząbki
- Się stęskniłem. - teraz to on mnie pocałował
- Nie widzieliśmy się dwa dni. - zaśmiałam się
- Marudzisz skarbie. - ponownie zbliżył się do mnie i pocałował
- Może i marudzę. - odparłam, gdy ten przestał mnie na chwilę całować i uniósł do góry
- Żeby tak na środku ulicy! - po chwili usłyszałam głos jakiejś starszej pani, więc nie chętnie odsunęłam się od Bartka
- A zazdrości pani? - odparł mój chłopak, a ja omal nie parsknęłam śmiechem
- Gówniarze! - stwierdziła i obrażona na nas odeszła
- Dziwisz jej się? - spytałam rozbawiona, bo Bartek swoje dłonie trzymał na mojej pupie
- Zazdrości i tyle. - uśmiechnął się głupio, a zaraz zaśmialiśmy się oboje i postawił mnie na ziemi
Wybraliśmy się na spacer, a gdy zbliżała się godzina rozpoczęcia meczu podążyliśmy do domu Wików. Zanim jeszcze weszliśmy do środka, Bartek przed drzwiami namiętnie mnie pocałował, a potem wciągnął do środka. Rozbawiona tylko przekręciłam oczami, a na wejściu przywitała nas Ania. Dała mi buziaka na dzień dobry, na co uśmiechnęłam się. Mam nadzieję, że będziemy dobrymi znajomymi, a może lepiej, choć dzieli nas spora różnica wieku. Tak jak i z Bartkiem sporo lat, ale oj tam, oj tam.
- Chodźcie! Zaczyna się! - zawołał nas Marcin, a my całą trójką czym prędzej skierowaliśmy się do niego
- Cześć Monia. - Marcin także musnął mój policzek na powitanie
- Cześć. - uśmiechnęłam się, a Bartek objął mnie ramieniem
Gdy spojrzałam na niego, wpatrywał się w ekran. Sama popatrzyłam w tamtym kierunku, a tam chłopacy reprezentacyjni śpiewali już hymn, więc przestałam interesować się wszystkim poza ekranem. Na nasze szczęście wygraliśmy go. Bartek z Marcinem, oglądali mecz, ale nie żeby było widać o nich jakiekolwiek emocje. Ja z Anią, praktycznie cały czas komentowałyśmy chłopaków z ekranu czy też komentatorów, a oni jedynie czasami śmiali się z naszych komentarzy. Gdy skończył się mecz, zaczął mój telefon. A nawet wiedziałam kto, nie musząc patrzeć na ekran.
- Mońka! Wygraliśmy! Oglądałaś?! - wydarł mi się od razu Dawid
- Tak, kretynie. Logiczne, że oglądałam.
- Ty, mogłaś do mnie wbić. Daleko nie masz.
- Masz lepsze towarzystwo, niż Twoje.
- Monika! - oburzył się mój rozmówca
- Tak, też Cię kocham. - no tak, Bartek już zechciałby mnie zabić wzrokiem
- Żartuje. - powiedziałam do obydwojga, a mojego chłopaka musnęłam szybko w usta
- Ty z Bartkiem jesteś? Ej! Monika! Zabije Cię, ja też chce.
- Dawid, ogarnij się.
- Podpytaj ich kiedy zaczynają treningi, a kiedy pierwszy mecz.
- Mam powtarzać pytania? - spytałam rozbawiona Bartka, który słyszałam na pewno całą rozmowę, ale nie zwróciłam na mnie nawet uwagi, a dopiero teraz zauważyłam, że już mnie nie obejmuje, zazdrosny?
- Yyhh... Marcin, kiedy zaczynacie treningi? - spytałam mojego drugiego towarzysza
- Ósmy sierpinia czy jakoś tak.
- A pierwszy mecz?
- Pod koniec września, nie wiem dokładnie.
- A luzik. Dawid słyszałeś? - nic nie odpowiadał - Dawid. - kolejna cisza - No Dawid.
- Dziewczyno, masz przy sobie dwóch siatkarzy, jeden jest Twoim chłopakiem, a Ty jesteś taka spokojna. Nie wierzę, przyjaźnie się z dziewczyną siatkarza... - szeptał
- Ja Cię już nie ogarniam. Weź coś ze sobą zrób, a potem pogadamy. Na razie. - rozłączyłam się, a gdy skończyłam rozmowę, zadzwonił dzwonek do drzwi, a Marcin od razu podszedł do drzwi
- Bartuś, czemu się złościsz? - podniosłam do góry głowę i spojrzałam na niego, splatając także moją dłoń z jego, ale nie odwzajemnił uścisku
Okazało się, że osobą, która przyjechała była mama Ani. Wszystko ładnie pięknie, posiedzieliśmy jeszcze chwilę u nich, a nagle teściowa Marcina poszła do pokoju, w którym nocował Bartek. Spojrzałam na niego zaskoczona, zapytałam czemu idzie do jego tymczasowego pokoju, a od Marcina dowiedziałam się, że mój obrażony nie wiadomo za co chłopak ma już swoje mieszkanie i nocuje już tam którąś noc.
- Fajnie o tym wiedzieć. - wstałam z sofy i chciałam wyjść, ale zaraz pojawił się przy mnie Bartek
- Monika, przepraszam, że Ci nie powiedziałem. Chciałem się urządzić, a wtedy zaprosić.
- I co by to dało?
- Moniś, przepraszam. - położył dłonie na moich policzkach
Długo się nie gniewałam, szybko przeszła mi złość, że mi nie powiedział. Jednak i tak wyszliśmy, aby dłużej nie przeszkadzać im. Odprowadził mnie do domu, a po drodze zaczął wypytywać kto to Dawid. Gdy dowiedział się, że to mój przyjaciel, ten z którym często wracałam nie był zbytnio tego zadowolony, ale czy to źle, że mam faceta przyjaciela? Pomiędzy nami to już przeszłość, ale wolałam od razu mu o tym powiedzieć, a ta wiadomość jeszcze bardziej nie przypadła mu do gustu.
- Bartek no... Przyjaźnimy się już od długiego czasu, a rozeszliśmy się, bo pomiędzy nami coś się wypaliło. Przestań być taki zazdrosny. Nawet o głupi pocałunek Marcina w policzek. - przekręciłam rozbawiona oczami, a ten spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek
- Ale wiesz co? Bardzo mi to pochlebia. - wyszczerzyłam się i musnęłam jego usta
- Za taką zazdrość tylko taki buziak? - odparł w końcu, a ja na to zaśmiałam się i pocałowałam go 'porządnie' za 'taką' zazdrość

Nie mogę się doczekać sezonu reprezentacyjnego ♥

sobota, 2 lutego 2013

rozdział trzynasty

Z chłopakami czas szybko minął i wkopali mnie w oglądanie horroru. Oni wiedzą, że nie cierpię ich oglądać, a zwłaszcza z nimi, bo boję się dwa razy bardziej. Kiedy otrzymałam smsa to praktycznie zeszłam na zawał, a przy okazji spadłam z łóżka, dając powody do śmiania chłopakom. Myślałam, że uduszę Bartka. Napisał co robię, a ja zadzwoniłam do niego.
- Schodzę na zawał. - odpowiedziałam, gdy odebrał, a chłopaki jak zwykle zaczęli się śmiać
- A z jakiego powodu, mała? - spytał rozbawiony
- Po pierwsze masz wpierdol za małą, a z powodu takiego, że oglądam horror.
- Dobrze, maleńka. - zaśmiał się
- Pożałujesz wielkoludzie.
- A ja się za to nie obrażę. - powiedział dumny ze swojego wzrostu
- Aaa! Kurwa weźcie! - wrzasnęłam, chowając się za sofą, a telefon wypadł mi z dłoni
- Bartuś ja będę kończyć. Bo mój telefon nie przeżyję oglądania tego horroru. - powiedziałam rozbawiona, gdy zgarnęłam komórkę do dłoni
- No dobrze, ale już tęsknię.
- Ja też. - uśmiechnęłam się
- Śpij dobrze.
- Wątpię, żebym zasnęła spokojnie, ale wpakuje się Sylwkowi do łóżka.
- Że komu?! - wrzasnął Bartek
- Chyba śnisz Mońka. - odpowiedział sam wspomniany
- Głupku to mój brat. Ten do którego podkradłam się w kinie. - powiedziałam do telefonu, a Krystian zaczął się śmiać
- Dobra, nie zczaiłem. Tak dobrze, to ja wszystkiego nie słyszałem. Ale ok, nie przeszkadzam Wam. Miłego wieczoru, a może raczej nocy, skarbie.
- Tobie też Bartek. - powiedziałam i rozłączyłam się
Zaraz Adrian z Piotrkiem zaczęli wypytywać o co chodziło z tym podkradaniem w kinie i opowiedzieliśmy im o wszystkim. Tak wiem, mam genialne pomysły, ale jak bym zaszła ich z boku to nie udałoby mi się ich wystraszyć. Podczas naszej rozmowy skończył się film, ale nikt nie zwrócił na to uwagi i gdy zaczęliśmy być po prostu śpiący, wyłączyliśmy wszystko i poszliśmy oddać się w objęcia Morfeusza.
Bardzo zaskoczona byłam kolejnego ranka, bo o dziwo nie męczył mnie kac, a przy nich to jest prawie, że nie możliwe, ale przynajmniej spokojnie mogłam dostarczyć papiery do szkoły. O ile spokojnie można nazwać podróż do szkoły z tą czwórką debili, która chciała zobaczyć gdzie będę chodziła do szkoły. Wiochy zdążyli narobić, bo spodobała im się jakaś dziewczyna i Adrian do niej podszedł, jednak ona szybko się od niego ulotniła. No świetnie, chodzę z nią do klasy.
- Cześć, jestem Paulina. - wyciągnęła w moją stronę dłoń
- Cześć, Monika. Miło mi Cię poznać i ja ich nie znam. - spojrzałam na czwórkę debili
- Spoko. - zaśmiała się serdecznie
- Nie mówię, że mam coś przeciwko... chyba Adrian, tak? Ale mam chłopaka i tyle.
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się
Wracając ze szkoły poszliśmy do sklepu, obkupić kilka rzeczy do lodówki. Zaproponowałam Sylwkowi, żeby zaprosił do nas dziś Marlenę, a temu jak najbardziej to pasowało. W końcu nie spędziłam dnia z tymi debilami, a zaprosiłam też Dianę. Gdy tylko usłyszałam dzwonek, szybko skierowałam się do drzwi i przytuliłam ją mocno.
- Aż tak się stęskniłaś? - zaśmiała się
- Nie, po prostu się cieszę, że Cię widzę. - skierowałyśmy się do salonu
- Gadaj co się stało i to już.
- Nic no. - powiedziałam szczerząc się
- Monika, gadaj. - pociągnęła mnie od kuchni
- Jestem z Bartkiem. - powiedziałam cicho
- Aaa! Że co?! Ja Cię zamorduje! Od kiedy?
- No od wczoraj.
- I ja się dopiero o tym dowiaduje?! Foch! - obruszyła się i poszła do salonu
- No Diana! - ruszyłam za nią i pociągnęłam ją za rękę
- Żartuje głupia! Cieszę się! - zaśmiała się i przytuliła mnie mocno
- Yyyy.. No.... Aha, ale o co chodzi? - spytał Krystian, śmiejąc się z nas
I tak mu nic nie powiedziałam. Wiedziała o nas tylko Diana. Spędziliśmy miło wieczór, tym razem bez alkoholu i wszystko było na spokojnie. Po dwudziestej drugiej wszyscy się zgarnęli, bo jutro mieli wracać, a nie wiadomo było o której, więc na pozór zostaliśmy sami.

Byłam sobie wczoraj na Resovii, zadowolona z wyniku jestem bardzo :) Mecz był bardzo ciekawy, ale jedyne co mi się nie podobało to pisk hotek do Zibiego... Chyba ogłuchłam XD

sobota, 12 stycznia 2013

rozdział dwunasty

Nie zauważyłam jednej rzeczy. Przy każdym moim słowie nasze twarze zbliżały się coraz bliżej i bliżej do siebie, a gdy nasze usta dzieliły już milimetry, postanowiły się złączyć. Co najlepsze to ja rozpoczęłam pocałunek. Gdy zastanawiałam się co czuje do Krystiana i Bartka stwierdziłam, że do obojgu to jedynie przyjaźń. Myliłam się. Teraz to zrozumiałam. Potrzebowałam Bartka. Czułam się źle, gdy nie miałam z nim żadnego kontaktu. Byłam samotna, a on zapełnił tą samotność i dlatego tak chętnie się z nim spotykałam i spędzałam każdy dzień. Nie wiem jak mogłam wytrzymać tyle dni bez niego. Tylko czy on coś czuje do mnie?
- Przepraszam! - odsunęłam się od niego i zakryłam ręką usta
- Nie masz za co. - uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie
- Monika, ja się w Tobie zakochałem. - powiedział, patrząc mi w oczy
- Bartek, ja też. Teraz to wszystko zrozumiałam. - uśmiechnęliśmy się do siebie i przytuliłam się do niego
Nie spodziewałam się takiej znajomości z nim. Totalnie zwariowałam na jego punkcie. Myślałam, że będziemy przyjaciółmi, a tu co? Jesteśmy parą, ale jak najbardziej mi to odpowiadało. Tą jakże 'romantyczną' chwilę przerwał nam mój telefon. Przeprosiłam go i musnęłam w usta, ale sporo było takich przeproszeń, a on bardzo chętnie je przyjmował. Wszyscy wydzwaniali do mnie ogłaszając, gdzie się dostali, a najbardziej cieszyło mnie to, że idę z Dawidem to jednej szkoły. Profile ustawialiśmy tak samo, lecz on uczył się trochę lepiej ode mnie i dostał się do pierwszego oddziału, a ja do trzeciego. W końcu i telefonem uraczył mnie mój braciszek, który stwierdził, że idzie kupić jakiś alkohol i opijamy to. Czyli kacyku witaj jutro rano. Z moim chłopakiem Bartkiem - jak to pięknie brzmi! - postanowiliśmy po dłuższym czasie wracać. Odprowadził mnie pod blok i pożegnaliśmy się namiętnym pocałunkiem. Z wielkim bananem na ustach ruszyłam w stronę swojego mieszkania. Gdy weszłam już na nasze piętro na drzwiach wisiała wielka kartka z napisem: PUKAĆ!. Co oni kombinują? Zapukałam, a po chwili usłyszałam:
- Chłopaki! Ruszać tyłki! - a po chwili huk
- Co wy robicie? - otworzyłam drzwi, ale zanim zdążyłam wejść, zostały zatrzaśnięte
- Ej!
- No chwila! - krzyknął Sylwek, ale i tak wepchałam się do środka
Gdy tylko ich zobaczyłam wybuchłam śmiechem. Oni są nienormalni! Z kim ja się w ogóle zadaje?! Kto jest moim bratem?! Otóż to Piotrek z Adrianem trzymali wielki brystol z napisem: Witamy licealistkę!, a Krystian chyba chciał coś dokleić do niego, ale w końcu to mu się nie udało i miał to na swoim czole. Gdy weszłam, akurat Piotrek niespecjalnie go podciął, a ten wyglebał się na tą dużą kartkę, która rozerwała się na pół.
- I wiedziałem, że to zjebią. - odparł Sylwek, załamując się widokiem swoich przyjaciół
- Że to dla mnie? - spytałam śmiejąc się
- A kto dziś został licealistką? - usłyszałam Krystiana, który chciał wyplątać się z serpentyny w którą się zaplątał
- Wy to chyba poziomem jesteście jeszcze w przedszkolu... - powiedziałam, a po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać
Później okazało się, że próbowali zrobić obiad specjalnie dla mnie, ale poddali się w trakcie jego robienia, także więc dokończyłam go ja i zjedliśmy go razem po jakimś czasie. Podziękowałam każdemu buziakiem w policzek, a po zjedzeniu usadowiliśmy się przed telewizorem z popcornem i chipsami, które kupili oraz z winem. Sylwek włączył telewizor i pierwsze co przejrzał to programy sportowe, gdy nagle zauważyłam mecz siatkówki.
- Czekaj!- wyrwałam mu pilot i wróciłam na dany program
Bardzo mnie to zdziwiło jaki mecz puszczali. Ze względu rozgrywania Ligi Światowej powinni puszczać mecze reprezentacyjne, ale jednak emitowali teraz powtórkę meczu Resovii. Niestety była to końcówka meczu i chłopcy byli zmuszeni do obejrzenia jej wraz ze mną. Rzeszów do wygranej dzieliło tylko pięć punktów, ale przecież wiedziałam, że wygrają, a podczas meczu patrzyłam na Bartka. Wiele razy to on nie grał, ale teraz wszedł na zastępstwo. Szczerzyłam się jak głupia na jego widok. Sylwek stwierdził jedynie, że ma nienormalną siostrą, ale to wiedział każdy. Oni nie wiedzą z jakiego powodu mam dziś tak dobry humor. Mecz się skończył i pilota przejęli chłopaki. Włączyli jakiś mecz nożnej, ale nie zwracałam na to uwagi. Zjechałam trochę z kanapy i oparłam głowę o oparcie. Jedyną rzeczą, a raczej osobą, która zaprzątała mi teraz głowę był Bartek. Zaczęłam zastanawiać na co ja się w ogóle piszę, ale co szkodzi nam spróbować? Może wyjdzie z tego coś więcej? Jeśli nam się nie ułoży to po prostu się rozstaniemy, ale o czym ja myślę?! Dzisiaj zostaliśmy parą, a ja już, że możemy się rozstać. Wszystko będzie ok. Jestem głupia. A na to stwierdzenie zaczęłam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - spytał zdziwiony Adrian
- Nie ważne. - odpowiedziałam, ciągle brechtając
- No weź! - dostałam od niego kuksańca w bok
- Z tego, że... - myśl, myśl Mońka - przypomniał mi się upadek Krystiana. - skończyłam śmiejąc się
- Dzięki. - spiorunował mnie wzrokiem, ale po chwili wszyscy parsknęliśmy śmiechem




No i mamy parę! Co Wy na to? :)