wtorek, 9 kwietnia 2013

rozdział piętnasty

Bartek uparł się, żeby odprowadził mnie do domu, a więc nie udało mi się zaciągnięcie go razem ze mną do jego mieszkania. Ja coś wymyślę, żeby się do niego tam wbić. Zanim się ode mnie 'odkleił' minęło sporo czasu, a gdy miał odchodzić to jeszcze wrócił po buziaka.
- No przestań! - zaśmiałam się, gdy wrócił po raz dziesiąty?
- Chętnie bym tu został z Tobą do końca świata. - szepnął
- Stojąc pod moją klatką i się całując? - spytałam rozbawiona
- Wszędzie, byle z Tobą. - uśmiechnęłam się na jego słowa i teraz ja go pocałowałam
- Idę już, głupku. - odwróciłam i postawiłam jedynie krok, ale Bartek przyciągnął mnie jeszcze do siebie i musnął szybko w usta
- Ja też. - wyszczerzył się i zniknął z mojego pola widzenia
- Wariat. - powiedziałam sama do siebie i weszłam na klatkę
Od razu od wejścia zauważyłam szwendających się rodziców, więc zapowiada się ich wyjazd. Uwielbiam to po prostu. Jak zwykle prosili Sylwka, aby się mną opiekował, ale ciekawe co by zrobili wiedząc, że tu zazwyczaj zawsze są imprezy, gdy tylko będą poza miastem.
- Chłopaki, nocują, co nie? - spytałam po wyjściu rodziców
- Rzecz jasna. Już poinformowani.
- To ja po Diankę zadzwonię. Wybieramy się do Euforii?
- Dobra.
- To ja do wszystkich napiszę. - wskoczyłam na kanapę i zaczęłam bazgrać smsy

Godzina dziewiętnasta czterdzieści jeden wsiadamy do autobusu, który ma zawieść nas do klubu. Chłopaki siadają na poczwórnych siedzeniach, a ja z Dianą na podwójnych i przyjaciółka wyciąga ze mnie jak to jest mi z Bartkiem. Przez całą opowieść uśmiech usadowił mi się na ustach, ale gdy dotarliśmy na miejsce zajęłam się zabawą. Na dobry początek i rozluźnienie skierowałam się do baru, aby napić się jakiegoś drinka. Zauważyłam znajomego barmana i podążyłam do niego.
- No cześć. - uśmiechnął się do mnie - Co Ci zrobić? - na szczęście był wyluzowany i bez problemu sprzedawał mi alkohol
- Liczę na Ciebie. - odwrócił się, pomieszał kilka składników i za chwilę stał przede mną zielonkawy płyn
- A mogę wiedzieć co to jest? - spytałam rozbawiona oglądając przygotowany przez Maćka napój
- Spróbuj. - poruszył brwiami, a ja upiłam łyk wpatrując mu się w oczy
- Mmm... - oblizałam usta językiem - Dobre. - uśmiechnął się na moje słowa
- I mocne, ale wiem, że masz mocną głowę. - zaśmialiśmy się oboje
Gdy piłam swojego drinka, cały czas rozmawiałam z nim, a on obsługiwał klientów. Większość po zakupionym trunku odchodziła, a ja zostałam tam, ponieważ gdy przyszliśmy nie było żadnego wolnego stolika i cóż, trudno. Podziękowałam za rozmowę, jak i za fajnego drinka, a potem postawiłam swoje pierwsze kroki na parkiecie. Od razu zostałam porwana przez kogoś do tańca. Spojrzałam na tą osobę, którą okazał się Adrian. Uśmiechnęłam się w jego stronę i poddałam się rytmom muzyki.

~~kilka godzin później

- Wiecie, Monika się porządnie upiła. Lepiej, żeby wróciła już do domu. - odezwał się Adrian do Sylwka i Krystiana
- Monika. - zajęczał brat dziewczyny i chciał ją przejąć z ramienia kolegi
- Jeśli chcesz to ja mogę z nią wrócić. I tak wymordowała mnie dzisiaj, sądząc, że jestem jakimś Bartkiem i nie odstępując na krok. - odparł rozbawiony dzisiejszy 'Bartek'
- Bartek? - zdziwili się oboje koledzy
- Stwierdzam, że jej chłopak, ale nie wiem.
- Jesteś pewny, że nie chcesz zostać? - spytał dla pewności Sylwek, aby nie popsuć wieczoru koledze
- Spoko. Mówiłem już. - odebrał od niego klucze i wyprowadził pijaną dziewczynę z klubu
- Gdzie idziemy? - spytała Monika
- Do domu, mała.
- Ej! Nie moja wina, że Ty taki wielki jesteś! - oburzyła się dziewczyna
- Dobra, młoda Ty naprawdę przesadziłaś dziś z alkoholem. - powiedział, śmiejąc się chłopak
- Teraz wypominasz mi mój wiek? No dzięki. To tylko kilkanaście lat.
- Ja nie wiem co Ty piłaś, ale trzeba będzie pogadać z Maćkiem, żeby Ci więcej tego nie dał.
- Dobre to było. - uśmiechnęła się dziewczyna

Obudziłam się wtulona w Adriana. Co tu się działo w ogóle? Kiedy tylko otworzyłam oczy poczułam ogromny ból głowy, a w gardle miałam żar pustyni. Poruszyłam się nieznacznie, starając się ogarnąć co dzieje się wokół. Po pierwsze przejechałam dłońmi po swoim ciele, ale uspokoiłam się, gdy poczułam na sobie sukienkę. Mógł mnie ktoś przebrać, ale dobra, niech będzie. Poczułam, że kolega leżący przy mnie się poruszył.
- Adrian, błagam wody. - wychrypiałam w jego stronę
- Ok, już. - przeszedł nade mną i skierował się do kuchni, a zaraz przyłożył szklankę do moich ust i napoił
- Dziękuje. A teraz powiedz mi co robiliśmy razem  w łóżku?
- Nie pamiętasz? Wczoraj odkąd alkohol rzucił Ci się na mózg, zaczęłaś nazywać mnie Bartkiem, a potem nie chciałaś puścić. - zajęczałam
- Spoko, nic złego nie zrobiłaś. Nie dobierałaś, nie całowałaś. - spojrzałam na niego zaskoczona - Domyślam się, że ten Bartek to Twój chłopak. - uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło, ale zaraz pożałowałam tego
- Cholera. - syknęłam, a głowa znów dała o sobie znaki
Powoli udałam się do kuchni, aby znaleźć jakieś tabletki, a tam zastałam jedzące śniadanie pozostałe osoby, który były z nami wczoraj w klubie. Zaczęli się śmiać zapewne z mojego wyglądu, ale dobrałam się do szafki z lekami i miałam łyknąć tabletkę, którą miałam na dłoni, ale została mi ona zabrana.
- Najpierw coś zjedź, nie na pusty żołądek. - to Diana zabrała mi tabletkę
- Zaraz zjem, oddaj. - chciałam zabrać je tabletkę, ale nic z tego
- Nie, jedź. - podała mi kanapkę, ale zjadłam ją szybko, aby dostać tabletkę
- Teraz słucham kim jest Bartek? - odezwał się Sylwek, gdy połknęłam lek, który miał mi pomóc z bólem głowy
- Młoda, domyślam się, że chłopak, bo inaczej byś się tak nie zachowywała. Powiedz coś o nim i czemu ja nim o nim nie wiem? - wypytywał mój brat
- A ja o Marlenie to wiedziałam?
- Mścisz się?
- Nie! - odparłam, ale przecież nie chodziło o to, bałam się jak zareaguje na jego wiek
- No to powiedz coś o nim. Ile ma lat, chodził z Tobą do szkoły czy chodzi do tej co będziesz?
- Nie.
- No to ile ma lat? Skąd się znacie?
- Z autobusu. - powiedziałam, a Diana zaczęła się śmiać
- Spadaj. - wystawiłam w jej stronę język
- Powiesz w końcu ile ma lat? - spytał zniecierpliwiony
- Jest starszy. - odparłam popijając wodę
- O ile?
- O kilka lat.
- Monika! - krzyknął, a ja aż się skrzywiłam
- No o dziewięć lat. - szepnęłam
- Ile?! - krzyknęli wszyscy zebrani w kuchni
- Czy Cię pogięło dziewczyno?! - wrzasnął Sylwek
- Diana, Ty o tym wiedziałaś? - spytał ją
- No, że ma tyle lat to nie, ale znam go i naprawdę jest spoko facetem. - zaczęła mnie bronić Diana

Wiem, że to wszystko zaniedbuje. Ale ostatnio mam problemy z weną :( Za dużo blogów prowadzę :) Przepraszam Was <3





Mam dziś dobry dzień <3 Autograf od Zbyszka, koszulka Okocim i mi się na niej podpisał *.*
Mogę być na tej reklamie XD Fajnie było :)