sobota, 12 stycznia 2013

rozdział dwunasty

Nie zauważyłam jednej rzeczy. Przy każdym moim słowie nasze twarze zbliżały się coraz bliżej i bliżej do siebie, a gdy nasze usta dzieliły już milimetry, postanowiły się złączyć. Co najlepsze to ja rozpoczęłam pocałunek. Gdy zastanawiałam się co czuje do Krystiana i Bartka stwierdziłam, że do obojgu to jedynie przyjaźń. Myliłam się. Teraz to zrozumiałam. Potrzebowałam Bartka. Czułam się źle, gdy nie miałam z nim żadnego kontaktu. Byłam samotna, a on zapełnił tą samotność i dlatego tak chętnie się z nim spotykałam i spędzałam każdy dzień. Nie wiem jak mogłam wytrzymać tyle dni bez niego. Tylko czy on coś czuje do mnie?
- Przepraszam! - odsunęłam się od niego i zakryłam ręką usta
- Nie masz za co. - uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie
- Monika, ja się w Tobie zakochałem. - powiedział, patrząc mi w oczy
- Bartek, ja też. Teraz to wszystko zrozumiałam. - uśmiechnęliśmy się do siebie i przytuliłam się do niego
Nie spodziewałam się takiej znajomości z nim. Totalnie zwariowałam na jego punkcie. Myślałam, że będziemy przyjaciółmi, a tu co? Jesteśmy parą, ale jak najbardziej mi to odpowiadało. Tą jakże 'romantyczną' chwilę przerwał nam mój telefon. Przeprosiłam go i musnęłam w usta, ale sporo było takich przeproszeń, a on bardzo chętnie je przyjmował. Wszyscy wydzwaniali do mnie ogłaszając, gdzie się dostali, a najbardziej cieszyło mnie to, że idę z Dawidem to jednej szkoły. Profile ustawialiśmy tak samo, lecz on uczył się trochę lepiej ode mnie i dostał się do pierwszego oddziału, a ja do trzeciego. W końcu i telefonem uraczył mnie mój braciszek, który stwierdził, że idzie kupić jakiś alkohol i opijamy to. Czyli kacyku witaj jutro rano. Z moim chłopakiem Bartkiem - jak to pięknie brzmi! - postanowiliśmy po dłuższym czasie wracać. Odprowadził mnie pod blok i pożegnaliśmy się namiętnym pocałunkiem. Z wielkim bananem na ustach ruszyłam w stronę swojego mieszkania. Gdy weszłam już na nasze piętro na drzwiach wisiała wielka kartka z napisem: PUKAĆ!. Co oni kombinują? Zapukałam, a po chwili usłyszałam:
- Chłopaki! Ruszać tyłki! - a po chwili huk
- Co wy robicie? - otworzyłam drzwi, ale zanim zdążyłam wejść, zostały zatrzaśnięte
- Ej!
- No chwila! - krzyknął Sylwek, ale i tak wepchałam się do środka
Gdy tylko ich zobaczyłam wybuchłam śmiechem. Oni są nienormalni! Z kim ja się w ogóle zadaje?! Kto jest moim bratem?! Otóż to Piotrek z Adrianem trzymali wielki brystol z napisem: Witamy licealistkę!, a Krystian chyba chciał coś dokleić do niego, ale w końcu to mu się nie udało i miał to na swoim czole. Gdy weszłam, akurat Piotrek niespecjalnie go podciął, a ten wyglebał się na tą dużą kartkę, która rozerwała się na pół.
- I wiedziałem, że to zjebią. - odparł Sylwek, załamując się widokiem swoich przyjaciół
- Że to dla mnie? - spytałam śmiejąc się
- A kto dziś został licealistką? - usłyszałam Krystiana, który chciał wyplątać się z serpentyny w którą się zaplątał
- Wy to chyba poziomem jesteście jeszcze w przedszkolu... - powiedziałam, a po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać
Później okazało się, że próbowali zrobić obiad specjalnie dla mnie, ale poddali się w trakcie jego robienia, także więc dokończyłam go ja i zjedliśmy go razem po jakimś czasie. Podziękowałam każdemu buziakiem w policzek, a po zjedzeniu usadowiliśmy się przed telewizorem z popcornem i chipsami, które kupili oraz z winem. Sylwek włączył telewizor i pierwsze co przejrzał to programy sportowe, gdy nagle zauważyłam mecz siatkówki.
- Czekaj!- wyrwałam mu pilot i wróciłam na dany program
Bardzo mnie to zdziwiło jaki mecz puszczali. Ze względu rozgrywania Ligi Światowej powinni puszczać mecze reprezentacyjne, ale jednak emitowali teraz powtórkę meczu Resovii. Niestety była to końcówka meczu i chłopcy byli zmuszeni do obejrzenia jej wraz ze mną. Rzeszów do wygranej dzieliło tylko pięć punktów, ale przecież wiedziałam, że wygrają, a podczas meczu patrzyłam na Bartka. Wiele razy to on nie grał, ale teraz wszedł na zastępstwo. Szczerzyłam się jak głupia na jego widok. Sylwek stwierdził jedynie, że ma nienormalną siostrą, ale to wiedział każdy. Oni nie wiedzą z jakiego powodu mam dziś tak dobry humor. Mecz się skończył i pilota przejęli chłopaki. Włączyli jakiś mecz nożnej, ale nie zwracałam na to uwagi. Zjechałam trochę z kanapy i oparłam głowę o oparcie. Jedyną rzeczą, a raczej osobą, która zaprzątała mi teraz głowę był Bartek. Zaczęłam zastanawiać na co ja się w ogóle piszę, ale co szkodzi nam spróbować? Może wyjdzie z tego coś więcej? Jeśli nam się nie ułoży to po prostu się rozstaniemy, ale o czym ja myślę?! Dzisiaj zostaliśmy parą, a ja już, że możemy się rozstać. Wszystko będzie ok. Jestem głupia. A na to stwierdzenie zaczęłam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - spytał zdziwiony Adrian
- Nie ważne. - odpowiedziałam, ciągle brechtając
- No weź! - dostałam od niego kuksańca w bok
- Z tego, że... - myśl, myśl Mońka - przypomniał mi się upadek Krystiana. - skończyłam śmiejąc się
- Dzięki. - spiorunował mnie wzrokiem, ale po chwili wszyscy parsknęliśmy śmiechem




No i mamy parę! Co Wy na to? :)