Z chłopakami czas szybko minął i wkopali mnie w oglądanie horroru. Oni wiedzą, że nie cierpię ich oglądać, a zwłaszcza z nimi, bo boję się dwa razy bardziej. Kiedy otrzymałam smsa to praktycznie zeszłam na zawał, a przy okazji spadłam z łóżka, dając powody do śmiania chłopakom. Myślałam, że uduszę Bartka. Napisał co robię, a ja zadzwoniłam do niego.
- Schodzę na zawał. - odpowiedziałam, gdy odebrał, a chłopaki jak zwykle zaczęli się śmiać
- A z jakiego powodu, mała? - spytał rozbawiony
- Po pierwsze masz wpierdol za małą, a z powodu takiego, że oglądam horror.
- Dobrze, maleńka. - zaśmiał się
- Pożałujesz wielkoludzie.
- A ja się za to nie obrażę. - powiedział dumny ze swojego wzrostu
- Aaa! Kurwa weźcie! - wrzasnęłam, chowając się za sofą, a telefon wypadł mi z dłoni
- Bartuś ja będę kończyć. Bo mój telefon nie przeżyję oglądania tego horroru. - powiedziałam rozbawiona, gdy zgarnęłam komórkę do dłoni
- No dobrze, ale już tęsknię.
- Ja też. - uśmiechnęłam się
- Śpij dobrze.
- Wątpię, żebym zasnęła spokojnie, ale wpakuje się Sylwkowi do łóżka.
- Że komu?! - wrzasnął Bartek
- Chyba śnisz Mońka. - odpowiedział sam wspomniany
- Głupku to mój brat. Ten do którego podkradłam się w kinie. - powiedziałam do telefonu, a Krystian zaczął się śmiać
- Dobra, nie zczaiłem. Tak dobrze, to ja wszystkiego nie słyszałem. Ale ok, nie przeszkadzam Wam. Miłego wieczoru, a może raczej nocy, skarbie.
- Tobie też Bartek. - powiedziałam i rozłączyłam się
Zaraz Adrian z Piotrkiem zaczęli wypytywać o co chodziło z tym podkradaniem w kinie i opowiedzieliśmy im o wszystkim. Tak wiem, mam genialne pomysły, ale jak bym zaszła ich z boku to nie udałoby mi się ich wystraszyć. Podczas naszej rozmowy skończył się film, ale nikt nie zwrócił na to uwagi i gdy zaczęliśmy być po prostu śpiący, wyłączyliśmy wszystko i poszliśmy oddać się w objęcia Morfeusza.
Bardzo zaskoczona byłam kolejnego ranka, bo o dziwo nie męczył mnie kac, a przy nich to jest prawie, że nie możliwe, ale przynajmniej spokojnie mogłam dostarczyć papiery do szkoły. O ile spokojnie można nazwać podróż do szkoły z tą czwórką debili, która chciała zobaczyć gdzie będę chodziła do szkoły. Wiochy zdążyli narobić, bo spodobała im się jakaś dziewczyna i Adrian do niej podszedł, jednak ona szybko się od niego ulotniła. No świetnie, chodzę z nią do klasy.
- Cześć, jestem Paulina. - wyciągnęła w moją stronę dłoń
- Cześć, Monika. Miło mi Cię poznać i ja ich nie znam. - spojrzałam na czwórkę debili
- Spoko. - zaśmiała się serdecznie
- Nie mówię, że mam coś przeciwko... chyba Adrian, tak? Ale mam chłopaka i tyle.
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się
Wracając ze szkoły poszliśmy do sklepu, obkupić kilka rzeczy do lodówki. Zaproponowałam Sylwkowi, żeby zaprosił do nas dziś Marlenę, a temu jak najbardziej to pasowało. W końcu nie spędziłam dnia z tymi debilami, a zaprosiłam też Dianę. Gdy tylko usłyszałam dzwonek, szybko skierowałam się do drzwi i przytuliłam ją mocno.
- Aż tak się stęskniłaś? - zaśmiała się
- Nie, po prostu się cieszę, że Cię widzę. - skierowałyśmy się do salonu
- Gadaj co się stało i to już.
- Nic no. - powiedziałam szczerząc się
- Monika, gadaj. - pociągnęła mnie od kuchni
- Jestem z Bartkiem. - powiedziałam cicho
- Aaa! Że co?! Ja Cię zamorduje! Od kiedy?
- No od wczoraj.
- I ja się dopiero o tym dowiaduje?! Foch! - obruszyła się i poszła do salonu
- No Diana! - ruszyłam za nią i pociągnęłam ją za rękę
- Żartuje głupia! Cieszę się! - zaśmiała się i przytuliła mnie mocno
- Yyyy.. No.... Aha, ale o co chodzi? - spytał Krystian, śmiejąc się z nas
I tak mu nic nie powiedziałam. Wiedziała o nas tylko Diana. Spędziliśmy miło wieczór, tym razem bez alkoholu i wszystko było na spokojnie. Po dwudziestej drugiej wszyscy się zgarnęli, bo jutro mieli wracać, a nie wiadomo było o której, więc na pozór zostaliśmy sami.
Byłam sobie wczoraj na Resovii, zadowolona z wyniku jestem bardzo :) Mecz był bardzo ciekawy, ale jedyne co mi się nie podobało to pisk hotek do Zibiego... Chyba ogłuchłam XD